#150 Bomba w twojej ręce. O pewnych aspektach ładowania rewolweru czarnoprochowego.

2020-04-03 Łukasz Stanisz


Początkujący strzelec szukając wiedzy o tym jak zacząć swoją przygodę ze strzelectwem czarnoprochowym może trafić na informacje, że ładowanie bezpośrednio z prochownicy może być niebezpieczne. Dlaczego?

Otóż w lufie lub komorze bębna może zostać niedopałek i od niego miałby nastąpić zapłon prochu. Z tego powodu większość użytkowników poleca używanie plastikowych fiolek by w przypadku zapłonu nie mieć bomby w ręku.

Oczywiście fiolki pozwalają na bardziej precyzyjne odmierzanie ilości prochu choć nie mam pewności czy ma ona wielkie znaczenie przy strzelaniu z rewolweru. Można też stosować miarkę w postaci “łyżeczki” (najczęściej łuska 9x19mm na drucie).

Jednak czy te wszystkie zabiegi są naprawdę potrzebne?

Spotkałem się z opinią, że w przypadku broni długiej ma to znaczenie ale za to w rewolwerach już nie. Postanowiliśmy sprawdzić to za pomocą rewolweru Remington New Army.

Test wyglądał następująco:
Po strzale komora była zasypana od razu prochem, czekałem 10 sekund, ładowałem i oddawałem kolejny strzał.
Czynność powtórzona 5 razy. Plus jeden strzał z większą ilością prochu i samym filcem, bez kuli.

Jak widać na filmie nie udało się uzyskać zapłonu.

Co jednak gdyby zapłon nastąpił?