Wielu strzelców, podążając za modą i lansem, kupuje słuchawki "aktywne". Czym różnią się one od pasywnych i które są lepsze?
Od razu na początku należy jasno powiedzieć, że to, co możemy kupić w sklepach to nie są ochronniki słuchu aktywne. Obie wersje – z elektroniką i bez – są pasywne.
Definicja jest prosta.
Ochronniki pasywne to te, które tłumią hałas. Osiąga się to przez zastosowanie pianek/gąbek dużej gęstości, odpowiednie ukształtowanie i dopasowanie czasz.
Ilustracja 1. Pasywne ochronniki słuchu [1]
Ochronniki aktywne to te, które odbierają i analizują hałas, a następnie emitują antyhałas, czyli dźwięk o przeciwnej amplitudzie. Po nałożeniu się na siebie hałasu i antydźwięku emitowanego przez system aktywnego zagłuszania, otrzymujemy falę o zerowej amplitudzie, czyli ciszę. Oczywiście to jest teoria. W praktyce na pewno zdarzą się szmery.
Ilustracja 2. Aktywne ochronniki słuchu oraz zasada działania - zastosowanie fali o przeciwnej amplitudzie. Dobrze widoczny stopień skomplikowania budowy [2]
W filmie na YT powiedziałem, że nie ma aktywnych ochronników słuchu. Oczywiście w kontekście używanych dzisiaj na strzelnicach urządzeń. Jeżeli ktoś poszuka odrobinę to znajdzie słuchawki muzyczne (lub miejskie) – nauszne i douszne – które posiadają funkcję aktywnego wyciszania.
Osobiście nie spotkałem się jeszcze z aktywnym zagłuszaniem strzału. Być może dlatego, że zjawisko strzału jest impulsowe i bardzo głośne. Opracowanie systemu, który zagłuszy aktywnie strzał, jest trudniejsze niż opracowanie urządzenia do zagłuszania szumu ulicznego.
Ilustracja 3. Porównanie tłumienia ochronników słuchu różnych firm. SNR - średnie, H/M/L - odpowiednio: wysokie / średnie / niskie tony [3]
Wracając do słuchawek strzeleckich.
Te, które zawierają elektronikę, to po prostu ochronniki ze wzmacniaczem, który przez zewnętrzne mikrofony odbiera dźwięki z otoczenia i podaje na wewnętrzne głośniki tylko te, które nie przekraczają ustalonego progu hałasu.
Tym sposobem możemy odciąć się od szkodliwego poziomu dźwięku ale słyszeć szczegóły.
